Naukowiec( w towarzystwie grupy, jakby kontynuując wcześniej zaczętą myśl):

... i oczywiście nie potrafimy z całą pewnością wskazać, które ze znanych nam układów planetarnych mogą być zamieszkane. Ale powszechność występowania planet budzi nadzieję na odkrycie innych cywilizacji, które budują miasta, może takie, jak to przed nami. Proszę spojrzeć na te rozświetlone okna w zimową noc. W domach komfortowo i ciepło, ludzie oczekują na święta. Gorączkowo robią zakupy, sprzątają, padają ze zmęczenia na fotel przed telewizorem. A tam dalej widzimy ... o, co to? Spadająca gwiazda! (przebiega przebrana osoba) Wracając do tematu, proszę za mną ...

Teledysk „Dziewczynka z zapałkami” 

Dziewczynka z zapałkamiNarrator:Ulice połyskiwały delikatnym blaskiem złotego słońca. Ciepłe promienie odbijały się od jasnych murów kamienic i rozświetlały gładko wypolerowane płyty ulic. Radość kolorowych ścian domów udzielała się również przechodzącym ludziom. Szli w swych różnobarwnych strojach wymieniając uśmiechy i miłe słowa. Miasto Szczęśliwości tętniło swym beztroskim życiem, jak co dzień. Gwar miasta, przechadzający się ludzie, słychać dźwięki kolędNarrator:
Tylko na jednej twarzy nie było uśmiechu. Chodnikiem Szła bosa dziewczynka, stąpała nóżkami, które poczerwieniały i zsiniały z zimna, w starym fartuchu niosła zawiniętą całą masę zapałek, przez cały dzień nie sprzedała ani jednej.
 Jej dziwnie szara w tym kolorowym tłumie, przykrótka sukienka skrywała przed szczęśliwymi mieszkańcami niczym cień jej zdrowe młode ciało, które z kolei skrywało fałszywą urodą dziwne wnętrze jej duszy. Dziewczynka siedziała, więc tak i rozmyślała nad sobą bawiąc się zapałkami.

 Dziewczynka:
,”Dlaczego jestem smutna?" Wystarczyłoby przecież ubrać kwiecistą sukienkę, i wyjść na rozsłonecznioną ulicę, a świat stałby się kolorowy i dla mnie. Rzucić się w nurt codziennych zabaw i zajęć tego szczęśliwego miasta. Przecież nie każdy miał ten przywilej przejść tutaj z tamtego - szarego świata. Ja jednak pogrążam się w troskach..."
 ,”Dlaczego muszę być inna? Dlaczego tam potrafiłam znaleźć drogę do szczęścia, pomimo różnych problemów, tu zaś przy braku poważnych zmartwień nie potrafię być szczęśliwa?" 
(Ogień zgasł.)
Dziewczynka wyjęła kolejną zapałkę i potarła o brzeg pudełka.

 Dziewczynka:"Czy ja pragnę być tu nieszczęśliwa? Przecież w tym mieście spełniają się wszystkie pragnienia - może po prostu ja chcę być nieszczęśliwa? Nie... To nie tak. Przecież próbowałam i to nie raz. Lecz każde pragnienie, każda chwila szczęścia była jak ta zapałka - przyozdabiała się nagle jasnym płomieniem, trwała tak przez krótką chwilę, po czym mimo wysiłku gasła – Kolejna zapałka zajaśniała swym krótkim żywotem.

Dziewczynka:,”Dlaczego zapałka nie może palić się wiecznie? W tym ogniu jest tyle radości niech ten ogień płonie. Te zapałki są mną. Niech, więc płoną cały czas. Jeśli moje szczęście nie może trwać wiecznie, tak jak i zapałka nie może palić się bez przerwy, niech, chociaż palą się cały czas po kolei."  ( Dziewczynka zapala zapałkę. W tej samej chwili podchodzi do niej starsza kobieta.) 

KOBIETA : A cóż ty dziecko robisz tak późno sama na dworze, na takim mrozie?          

 DZIEWCZYNKA: W domu bieda, ojciec wysłał mnie, abym sprzedawała zapałki. Za zarobione w ten sposób pieniądze będziemy mogli kupić jedzenie. 

  KOBIETA: Sama nie mam wiele. Nie mam domu, mieszkam u dalekich krewnych, ale kupię od ciebie kilka pudełek zapałek. W domu zawsze się przydadzą, a ty będziesz miała, chociaż trochę pieniędzy.  

 DZIEWCZYNKA: Dziękuję, dziękuję pani bardzo. Są to pierwsze pieniądze, jakie dzisiaj zarobiłam.   ( Kobieta płaci i wolno odchodzi, zostawiając zapałki.)

 DZIEWCZYNKA: Znowu zrobiło się bardzo zimno. Kiedy rozmawiałam ze staruszką, wcale nie czułam mrozu? Chyba zapalę jeszcze jedną zapałkę, ogrzeję, chociaż ręce. O, a ta pani zapomniała o swoich zapałkach. 

(Dziewczynka zapala zapałkę i zaraz obok niej pojawia się dwoje dzieci.) 

DZIECKO I: Czemu tak siedzisz na dworze? 

DZIEWCZYNKA: Nie mogę wrócić do domu. 

DZIECKO II:, Dlaczego? Przecież jest bardzo zimno, jeżeli nie pójdziesz do domu, to zachorujesz. 

DZIEWCZYNKA: Moja rodzina jest bardzo biedna, w domu brakuje pieniędzy nawet na jedzenie. Tata wysłał mnie, abym sprzedawała zapałki. 

DZIECKO I: Czemu ty musisz to robić?

 DZIEWCZYNKA: Rodzice uważają, że od dziecka ludzie szybciej coś kupią.

 DZIECKO II: Długo już sprzedajesz zapałki? DZIEWCZYNKA: Dziś to już od wczesnego ranka. 

DZIECKO I: Dużo sprzedałaś? 

DZIEWCZYNKA: Nie, nikt wcale nie chciał kupić nawet pudełka. Tylko jedna uboga kobieta, ale ona zapłaciła i zapomniała wziąć zapałki. DZIECKO II: My też nie możemy od ciebie dużo kupić. Nie mamy swoich pieniędzy, tylko to, co dała nam mama na bułki, ale na pewno się nie obrazi, jeżeli zamiast nich kupimy chleb a za resztę od ciebie zapałki. 

DZIECKO I: Musimy już iść. Mama na nas czeka. Do zobaczenia! (Dzieci zostawiają kilka monet i odchodzą.)  

scena 2 (Dziewczynka wstaje i podchodzi do biznesmena) 

Dziewczynka: Proszę cię, kup zapałki. Biznesmen:  Że co proszę?!

 Dziewczynka:Kup zapałki.
Biznesmen:
A ty mała co tu się wałęsasz po nocy? Handlować jej się zachciało! Zmykaj do domu! Ja muszę jeszcze dziś sprzedać kontener ... (dzwoni komórka)  No co, Waldek? To niech grzeje na granicę! Jaka Wigilia?! Facet, to jest interes, a nie bajki o Mikołaju!

(odkłada komórkę).
Dziewczynka odchodzi, Biznesmen woła za nią… Biznesmen:Hej mała, masz tu grosik i wracaj do domu, handel zostaw fachowcom, ha ha!!! 

(Dziewczynka przechodzi w drugi koniec sceny, po drodze spotyka kobietę. ) 
(Kobieta nieustannie nerwowo chodzi w miejscu)

Kobieta (mówi niemal bez przerw na oddech) :
            Wszystko bez sensu, nie dam rady. I jeszcze jutro fryzjer o dziewiątej, potem kosmetyczka o dziesiątej trzydzieści. Albo nie: najpierw kosmetyczka – co za okropny śnieg – a potem fryzjer i krawcowa ... Jeszcze nie zdążyłam kupić...

Dziewczynka:
            Przepraszam, może Pani kupi zapałki?

Kobieta (kontynuując myśl): guzików i – co za śnieg – koronki. (zdziwiona ) Do domu? Ale ja nie mam czasu! Muszę być jeszcze w centrum fitnesu i hipermarkecie i ...
 

Dziewczynka: Przepraszam, może Pani kupi zapałki?

Kobieta: Co, czego chcesz dziecko, ach idź że do domu, nie mam czasu na głupoty. Co ja miałam zrobić, ach tak już wiem….Zadzwonić do męża (kobieta wyjmuje telefon i odchodzi) 

Scena 3  (Dziewczynka siada w rogu sceny i zapala zapałkę, w tej samej chwili podchodzi do niej mężczyzna.) 

MĘŻCZYZNA: Czy ty sprzedajesz zapałki? 

DZIEWCZYNKA: Tak. 

MĘŻCZYZNA: W takim razie sprzedaj mi dwa, nie trzy pudełka. Powinienem mieć ze sobą kilka zapasowych opakowań. 

DZIEWCZYNKA: Proszę bardzo. A dokąd pan się tak śpieszy? 

MĘŻCZYZNA; Idę do pracy. 

DZIEWCZYNKA: O tej porze? Jest sylwester, zbliża się noc. 

MĘŻCZYZNA: Ludzie muszą pracować o różnych porach dnia i nocy... A właśnie, jak sama powiedziałaś, jest już późno, co ty jeszcze robisz na dworze zupełnie sama? 

DZIEWCZYNKA: Nie mogę wrócić do domu, dopóki nie sprzedam zapałek. 

 MĘŻCZYZNA: Nie mam przy sobie wiele, ale daj mi jeszcze kilka paczek. Jestem palaczem w tamtych domach, zapałki zawsze są mi potrzebne.  (Mężczyzna odchodzi, a dziewczynka przykrywa się szalikiem i zapala następną zapałkę. W pobliżu bohaterki pojawia się młoda kobieta z dzieckiem.) Słychać kolędę. 

PIOTRUŚ: Mamusiu, spójrz, jak ta dziewczynka źle wygląda,. Jest smutna.. 

MAMA:, Dlaczego tak myślisz?

 PIOTRUŚ: Zobacz, ma brzydkie, szare ubranie, które pasuje na lato a nie na zimę, nie ma w ogóle butów i czapki. Wcale się nie uśmiecha. Na pewno jest jej zimno, cała się trzęsie.

 MAMA: Chyba masz rację.             

PIOTRUŚ: Chodźmy do niej.

MAMA: Nie dziecko, może jest chora i się zarazisz. Chodźmy lepiej do domu. Prezenty na ciebie czekają. Nie wyrywaj się Piotrusiu…Piotruś: {Podbiega do dziewczynki}             Dlaczego tu siedzisz?

DZIEWCZYNKA:, Bo nie mogę wrócić do domu.

PIOTRUŚ:, Dlaczego? 

DZIEWCZYNKA:, Ponieważ nie sprzedałam wszystkich zapałek i tata będzie się na mnie gniewał.

PIOTRUŚ: A czemu to ty musisz je sprzedawać?

 DZIEWCZYNKA: W ten sposób zdobywam pieniądze.  PIOTRUŚ: A po co ci są potrzebne pieniądze? 

MAMA : Piotrusiu, pieniążki są potrzebne na przykład po to, aby za nie móc kupić chleb. 

PIOTRUŚ : Ja mam kanapkę. Masz....Już nie musisz sprzedawać zapałek, możesz wrócić do domu, masz chlebek ode mnie. 

DZIEWCZYNKA : Dziękuję ci bardzo. 

 MAMA : Przykro mi, że jesteś w tak ciężkim położeniu, ale nie mogę ci pomóc...             Piotrusiu, wracamy do domu.  (Matka z dzieckiem odchodzą. Dziewczynka zapala następną zapałkę, a obok niej pojawia się dwoje ludzi.) 

PAN : Czy mogłabyś nam powiedzieć, co robisz sama o tak późnej porze na dworze? W dodatku jesteś tak lekko ubrana.

 DZIEWCZYNKA : Sprzedaję zapałki. 

PANI : Czy masz rodziców? 

DZIEWCZYNKA : Moi rodzice pilnują teraz młodszego rodzeństwa. Nie mają pracy, myśleli, że chociaż mi uda się zdobyć trochę pieniędzy na chleb.PAN : Dużo dzisiaj zarobiłaś?

DZIEWCZYNKA : niestety nie. 

PANI : Czy masz gdzie  mieszkać? 

DZIEWCZYNKA : Tak. 

PANI : Dlaczego więc nie wracasz do domu? Przecież dziś już na pewno nic nie sprzedasz. Po co bez potrzeby marzniesz? 

DZIEWCZYNKA : Nie sprzedałam wszystkiego i ojciec będzie się gniewał. A jeżeli chodzi o dom, to między nim a podwórkiem nie ma większej różnicy. Tam też jest zimno i nieprzyjemnie. Tutaj mam, chociaż,  z kim  porozmawiać. 

PAN : Czy jadłaś coś dzisiaj?

 DZIEWCYNKA : Nie, kanapkę od Piotrusia zostawiłam na później. Zjem ją, gdy mocniej zgłodnieję. Muszę też zostawić trochę dla moich braci. Oni też na pewno nic jeszcze nie jedli. 

PANI : Widać po tym co mówisz, że dobre z ciebie dziecko. Jesteś taka miła i wcale się nie skarżysz. 

DZIEWCZYNKA : Po co mam się skarżyć, to i tak nic nie da. Musze tu zostać i sprzedawać zapałki.

Pani: Nie mogę Cię zabrać ze sobą, ale masz tu grosik i idź do domu. Robi się bardzo zimno. Dziewczynka:Dziękuję. 

Narrator: Zapadł zmrok, dziewczynka siedziała zmarznięta i rozmyślała, kolejne zapałki rozpoczynały swoje chwile spełnienia i kolejne myśli napływały do jej głowy. Lecz nagle coś się zmieniło. Kolejna zapałka nie zajaśniała swym chwilowym blaskiem. Ktoś stanął przed szarą dziewczynką. Ktoś do niej podobny - mały chłopiec w szarej koszulce i szarych spodniach. Patrzyła w jego oczy i w nich widziała błysk zapałek, który zwabił go do jej kryjówki. 

Chłopiec:
- Czemu siedzisz tu smutna, gdy wszyscy są wokół szczęśliwi?
Dziewczynka:
- Bo ja nie potrafię być szczęśliwa dłużej niż ta zapałka
Chłopiec- Może ty nie chcesz być szczęśliwa?

Dziewczynka
- Ależ chcę! - Za każdym razem, gdy próbuję jestem szczęśliwa, lecz tylko przez chwilę. Potem następuje czarny, zwęglony koniec, popatrz. 
To mówiąc zapaliła zapałkę i patrzyli razem jak drewienko wypala się i zostaje tylko czarny zwęglony patyczek.

Dziewczynka:
- Widzisz? - spytała patrząc mu prosto w oczy - Ta zapałka była szczęśliwa, ale tylko chwilę. Czemu nie może palić się wiecznie? Czemu ja nie mogę być wieczną zapałką? Chciałabym spłonąć jak ta zapałka i jeśli nie mogę wiecznie płonąć to, chociaż spłonąć tak doszczętnie, by nic ze mnie nie zostało.

 Chłopiec
- Jesteś cudowna, wiesz?

Dziewczynka
- Ja? Dlaczego? - Na jej twarzy pojawiło się zdumienie, zaś ręka zastygła tuż przed zapaleniem kolejnej zapałki. 

Chłopiec
- Bo ty jesteś naprawdę szczęśliwa - odparł.

Dziewczynka
- Jak to? Przecież ja właśnie nie potrafię być szczęśliwa. Spójrz wokoło - pełno tu kolorowych ludzi rozpromienionych szczęściem - oni są szczęśliwi. 

Chłopiec
- Naprawdę sądzisz, że oni są szczęśliwi?

Dziewczynka
- A nie są?
Chłopiec
- Nie - chłopięca twarz ukryta w półmroku zdawała się promienieć jakimś dziwnym, tajemniczym uśmiechem.

Dziewczynka
- Dlaczego?

Chłopiec
- Pozwól, że ci to pokażę. Jakie jest twoje największe pragnienie?

Dziewczynka
- Mówiłam ci - chcę spłonąć wielkim ogniem, tak jak te zapałki. 

Chłopiec
- Chodź, więc ze mną.
To mówiąc wziął ją za rękę i poprowadził aż do małej ulicy, która kończyła się ślepym zaułkiem. Wyciągnął przed siebie ręce i po chwili przed nimi zapłonęła wielka ściana ognia. 

Chłopiec
- Proszę. Oto twój wielki ogień. Wejdź weń i bądź szczęśliwa.

Dziewczynka
- Naprawdę? Mogę to zrobić?

Chłopiec
- Tak.
Narrator
Podniecenie wezbrało w niej wielką falą. Było to uczucie tak wielkie jak u dziecka, które czeka na wymarzony prezent znajdujący się tuz na wyciągnięcie ręki, za jedną małą zasłoną. Zamknęła oczy, skupiła się na sobie i zrobiła te kilka kroków. Ogień ogarnął ją i poczuła pełnię swego szczęścia - wypełniła samą siebie stając w płomieniach. Niczym ognisty ptak rozłożyła swe ramiona i w tej jednej chwili była najszczęśliwszą osobą nie tylko w Mieście Szczęśliwości, lecz we wszystkich światach, jakie istnieją i nie istnieją. Potem zaś ogień zniknął. Na ulicy zaś pozostała mała kupka popiołu. 
Chłopiec uśmiechał się. Wyciągnął znów ręce przed siebie i kupka popiołu zamieniła się w szarą sukienkę, pod którą pojawiła się znów dziewczynka trzymająca pudełko zapałek. On dalej uśmiechał się do niej. 

Chłopiec
- Czy byłaś szczęśliwa?

Dziewczynka
- Tak, tak, byłam. Byłam najbardziej szczęśliwa w swoim życiu. Ale już się skończyło. Teraz znów nie będę... 

Chłopiec
- Powiedz mi proszę, skąd wiesz, że byłaś szczęśliwa

Dziewczynka
- Nie rozumiem... - Na jej twarzy pojawiło się lekkie zmieszanie.

 Chłopiec
- Skąd wiesz, że akurat w tamtym momencie byłaś szczęśliwa?

Dziewczynka
- No przecież to się czuje... Kiedy ogarnia cię taka fala... No nie umiem tego dobrze powiedzieć, ale człowiek wie, kiedy jest szczęśliwy, a kiedy nie. 

Chłopiec
- No i tu właśnie jest tajemnica szczęścia. Powiedz mi - co by było gdyby nie było stanu braku szczęścia?

Dziewczynka
- Jak to...

Chłopiec
- No, gdybyś była szczęśliwa cały czas i nie mogłabyś znać tego stanu, w którym nie jesteś. Czy wówczas mogłabyś widzieć, że jesteś szczęśliwa? 

Dziewczynka
- Hmmm... - Zamyśliła się przez chwilę - chyba nie...

Chłopiec
- Właśnie... Spójrz na tych ludzi wokół. Oni wydają się być wiecznie szczęśliwi. Lecz oni nie potrafią tego dostrzec, gdyż nie znają stanu przeciwnego. Nie potrafią tego rozróżnić. Ty zaś potrafisz. 

Dziewczynka
- Czy dlatego powiedziałeś, że jestem cudowna?

Chłopiec
- Tak, właśnie, dlatego. Tylko ty w całym tym mieście bywasz w ogóle szczęśliwa. 

Narrator
Na jej twarzy wyraz zdziwienia przeszedł powoli w zachwyt zrozumienia. Dziewczynka dojrzała w jego uśmiechniętych oczach tę prawdę, której szukała cały czas. On zaś spytał widząc jej przemianę:

Chłopiec
- Czy nadal chcesz być wieczną zapałką?

Dziewczynka
- Nie... Nie... Już nie chcę. Teraz chcę być feniksem. Chcę spędzać czas w oczekiwaniu na wielką chwilę, po której powrócę ponownie... Aby czekać... Teraz już wiem. Dziękuję ci. 

Chłopiec
- Nie, to ja ci dziękuję.

Dziewczynka
- Za co?

Chłopiec
- Za to, że jesteś.

Dziewczynka
- Kocham cię. 

Chłopiec
- Ja ciebie też. 

Dziewczynka
- Mogę się do ciebie przytulić? –

Narrator
Jego oczy odpowiedziały same. 
Na rozświetlanych złotym blaskiem słońca ulicach Miasta Szczęśliwości wielu jest kolorowych ludzi. Jednak gdzieś tam zagubiona jest para szarych dzieci, przytulonych do siebie, cieszących się z tego, iż wiedzą, czym jest brak szczęścia. 

 
Wychodzi dziewczynka:

DziewczynkaAby zapałka naszych marzeń mogła rozpalić autentyczny płomień potrzebna jest albo ogromna siła i determinacja, poparta wiarą we własne możliwości i wartość, albo zainteresowanie i wsparcie otaczających nas ludzi, zarówno tych najbliższych jak i takich których spotykamy tylko na pewnym etapie życia.

Bez tego zapałki gasną, a marzenia o pięknym, dobrym życiu umierają.
Świat potrzebuje więcej serca. Twojego i mojego. Idźmy za przykładem tych, którzy otwarli dziś drzwi swoich domów i sprawmy, by były otwarte przez cały rok. życzę wam na te święta pięknych marzeń i siły potrzebnej do ich realizacji. Życzę wam kochających rodziców i serdecznych przyjaciół, radości i szczęścia. Niech każdy dzień będzie ciepłym płomykiem zapałki. 

Wesoła kolęda